alphabet
Mateusz Piętka / 01.05.2024

Zły zwyczaj pożyczać?

Zapożyczenia w języku polskim używane są codziennie. Stosują je dorośli, dzieci, uczniowie w szkole, ich rodzice w pracy, ludzie na zakupach i w innych życiowych kontekstach. Zapożyczenia na tyle zagościły w naszym języku, że nie zwracamy na nie uwagi, ba – czasem nawet nie wiemy, że ich używamy. Ale czym są te zapożyczenia, skąd się wzięły i czy są zagrożeniem dla naszego ojczystego języka? Sprawdźmy.

 

Z czym mamy do czynienia?

Stosowane na co dzień zapożyczenia w języku polskim to wyrazy obce, pochodzące z innego języka słowa, które na stałe weszły do użycia w naszym języku. Język sam w sobie jest nie jest stałym tworem, a ciągle ewoluuje. Nasz język za kilkanaście lat znów w pewnym stopniu się zmieni – wiemy o tym chociażby z kart historii. Zapożyczenia nie zagrażają ojczystej mowie, a wręcz ją wzbogacają, stanowią jej dopełnienie i ulepszają sam język jako narzędzie komunikacji. Jednak, tak jak w każdej sytuacji, nie można z tym przesadzać. Na przykład, nadmierne stosowanie angielskich słów w trakcie rozmowy, nie ma z zapożyczeniami za wiele wspólnego.

Może jednak wystąpić jeszcze pewien problem, związany z ich zrozumieniem, szczególnie u osób starszych. Ciężko w takiej sytuacji poprawnie odczytać przekazywany komunikat. Wspomniane angielskie zapożyczenia nie są jedynymi w języku polskim. Do ojczystej mowy przeniknęły między innymi także zapożyczenia niemieckie, francuskie, łacińskie, a nawet czeskie. Angielskie kojarzą się nam zapewne najbardziej, gdyż z pewnością jest ich najwięcej i sukcesywnie „dostarczane” są nam nowe.

 

social media

Zapożyczenia angielskie – anglicyzmy

Niektórzy korzystają z języka angielskiego nawet go nie znając. My pragnąc temu zaradzić, zapraszamy do 3English. Na kurs możesz zapisać się przez cały długi rok.

Wracając do naszych zapożyczeń… chyba większość z nas korzysta ze smartfona, a tutaj już cała gama zapożyczeń na nas spada. Przecież robimy zakupy online, podsyłamy sobie linki, oglądamy przydatne lifehacki, bookujemy hotele, robimy sobie selfie, lajkujemy zdjęcia czy czytamy fake newsy. Jeśli któreś ze słówek jest niezrozumiałe – naprawdę czekamy na Ciebie na naszym kursie angielskiego. Pierwsze anglicyzmy dotarły do naszego języka ponad 100 lat temu i odnosiły się głównie do strefy sportu (tenis, hokej, set itp.) Największy przypływ słów zauważono w latach osiemdziesiątych, kiedy to miał miejsce rozwój technologii – czyli komputera i Internetu (nomen omen, to także zapożyczenia). Tak więc zaczęliśmy wysyłać e-maile, skanować dokumenty, tworzyć foldery i wiele innych.

Do innych dziedzin życia zapożyczenia także dotarły, a wśród nich przede wszystkim: moda, kuchnia, biznes, nauka, zawody, rozrywka, zdrowie i uroda.

 

I inne zapożyczenia

Wśród nich znajdziemy latynizmy, a są to zapożyczenia z języka łacińskiego. Pierwszym skojarzeniem mogą być głównie terminy związane z religią chrześcijańską. Choć początkowe zapożyczenia - z czasów średniowiecza - dotyczyły właśnie tematyki kościelnej, to ich szeroki zastosowanie jest o wiele szersze. Łacina to także język medycyny, prawa i szkolnictwa. Łatwo te słowa „wyłowić z tłumu”, gdyż często są to słowa z przyrostkami -cja, -sja, -zja, -um, -us, -usz, -ius. Oto kilka przykładów: infekcja, procesja, kolokwium, sanitariusz, konstytucja. Z łacińskimi zapożyczeniami związane są także całe wyrażenia, które stosujemy w codziennym życiu. Dla przykładu: status quo, pro bono, czy pro forma, która w tłumaczeniu dosłownym oznacza dla pozoru, a w Polsce tak opisuje się rodzaj wystawianych faktur. A na koniec jeszcze kilka słów zapożyczonych z innych języków:

- z niemieckiego (germanizmy) – ratusz, plac, szynka, handel, szuflada;

- z francuskiego (galicyzmy) – biżuteria, gorset, szal, peruka, parkiet;

- z czeskiego (bohemizmy) – brama, hańba, władać, wesele.

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, polajkuj nasz profil w social mediach i podeślij linka znajomym.

bookshelf